Kocham curry! To jedna z tych potraw która nigdy mi się nie nudzi i której nie można zepsuć. Dziś na obiad zrobiłam wersję z piersią z kurczaka, ale jak mam np. jackfruita w zalewie słonej, daję go zamiast mięsa i też jest pycha. To jedno z dań, które ma bardzo elastyczny przepis, bo zwykle daję do niego to co mam w lodówce, super opcja dla wielbicieli dań z resztek.
Składniki dziś będą ruchome, wrzucajcie co lubicie. Ja dziś dałam:
- ok pół papryki czerwonej
- ok pół papryki żółtej
- ok pół papryki zielonej
- kawałek cukinii
- 2 małe czerwone cebule (dla koloru, biała też jest ok)
- 1 pomidor (miałam żółtego pomidora u schyłku życia ;) )
- puszka ciecierzycy
- 3 małe marchewki
- najważniejsza rzecz: pasta curry - używam żółtej firmy Cock; jest najłagodniejsza, więc szanse, że potrawę zje mój mąż wzrastają ;)
- opcjonalnie: kurczak/ indyk lub jackfruit jako substytut mięsa
- puszka / kartonik mleka kokosowego
- olej / oliwa do smażenia
- kolendra do posypania
Wszystkie warzywa kroję w drobną kostkę (bo tak lubię), jeśli używam mięsa, także je tak kroję i zaczynam od przesmażenia mięsa. Usmażone mięso przekładam na miskę, wycieram wok i wlewam trochę oliwy. Na rozgrzaną oliwę wkładam najpierw pastę curry i podsmażam chwilę, żeby uwolniła aromat, a następnie wrzucam cebulę. Gdy się zeszkli, wrzucam pozostałe warzywa, wlewam trochę wody i duszę parę minut, w międzyczasie dodając mleko kokosowe. Gęstość potrawy można regulować wodą. Podawać posypane kolendrą (moja była mrożona, bo akurat nie mam świeżej) w towarzystwie ryżu basmati, orientalnego pieczywa (ja dziś miałam gruziński chlebek puri) lub jeść jako samodzielne danie :)