Postrach każdego Włocha, wspomnienie dziecięcych lat - pizza na kilkucentymetrowym cieście - co jakiś czas powraca do naszej kuchni. Nutkę nostalgii czuć w każdym kęsie ;) Istotna w niej jest choćby kolejność nakładania składników, co w nowoczesnej kuchni uznano by za profanację, gdyż ser jest na samej górze. Przykrywa wszystkie składniki, niejako je gotując, a podawana jest obowiązkowo z ketchupem :)
Ciasto (u mnie blacha 37cm x 30cm dała placek grubości 3cm)
Ciasto (u mnie blacha 37cm x 30cm dała placek grubości 3cm)
- 100g świeżych drożdży;
- 500g mąki pszennej (użyłam 00, bo taką miałam, może być tortowa);
- 250-375 ml letniej wody (wlać początkowo ok szklanki, różne mąki różnie ją wciągają);
- łyżeczka cukru;
- duża szczypta soli;
- ok 50 ml oliwy.
Z drożdży, wody, cukru i łyżeczki mąki robimy zaczyn (wody użyć tyle, żeby przykryła drożdże). Jeśli nie mamy świeżych, możemy użyć14g suszonych. Gdy drożdże zaczną pracować, wlewamy je do mąki, dolewamy szklankę wody, sól, oliwę i wyrabiamy ciasto. Z wodą trzeba uważać, bo wszystko zależy od chłonności mąki - kiedyś wlałam resztę z 375 ml do mąki i musiałam dosypać 200 g mąki, żeby się nie kleiło, więc lepiej dolać więcej w razie potrzeby. Zostawiamy do wyrośnięcia na 2-3 godziny w zależności od temperatury. Ciasto wykładamy do wysmarowanej oliwą foremki ulubionej wielkości pamiętając że im większa (np blacha z piekarnika), tym cieńsze ciasto wyjdzie, a chyba nie to nam chodzi ;) Dodatki na pizzę kładziemy według uznania - u mnie były to pieczarki, kiełbasa, papryka, cebula i oliwki. Na samą górę dajemy ser. Pieczemy ok 25 minut w temperaturze 180-200 stopni. Jeśli ciasto jest grube, sprawdzamy czy się upiekło patyczkiem od szaszłyków.
Smacznego!
Smacznego!